Wiecie jak to jest zobaczyć coś co nie jest wasze, ale za późno bo już otwarliście, bo przeczytaliście, bo teraz ta wiedza wwierca wam się w umysł i wypala w nim dziurę, ale nie możecie przestać, mimo, że dławicie się łzami i trzęsiecie z emocji? Jeśli nie, to gratuluję. Udało wam się tym sposobem zaoszczędzić parę lat życia. Ja niestety nie miałam tego szczęścia. Jestem spostrzegawcza i dociekliwa. I mam pamięć fotograficzną. Nie specjalnie rozwiniętą, bo nie potrafię powtórzyć tablicy Mendelejewa z zamkniętymi oczami (choć w zasadzie nigdy nie próbowałam więc nie wiem), ale na tyle rozwiniętą, że moje oczy dosłownie cisną się kojarząc fakty, nicki, nazwy i tytuły. Na zasadzie skojarzeń i powiązań, które tworzą się w mojej głowie z prędkością światła.
Jeśli jednak znacie to uczucie opisane w pierwszym zdaniu to przykro mi. Nie życzę tego nikomu.
Wiedza to zło. Świadomość pewnych rzeczy to zło. A najgorsza jest niemoc. Bo wiesz, ale nie wiesz jak powiedzieć, że wiesz bo wiedzieć nie powinieneś. I ten wybór. Powiedzieć temu kogo to dotyczy? Czy zamilknąć i żyć z tym sekretem? Patrzeć każdego dnia na tą osobę i zamiast "niej" widzieć te informacje, które znasz mimo, że nie powinieneś.
Taka wiedza właśnie wwierca mi się w umysł. Mam od wczoraj kisiel z mózgu. I mimo, że nie mogę napisać nic więcej, nie mogę podzielić się tą wiedzą nawet tutaj, musiałam napisać to wszystko hipotetycznie. Bo nie chcę zatruwać świata tą wiedzą. Już i tak zatrułam dwie osoby, bo nie mogłam sobie poradzić. I nie przesadzam pisząc, że ta wiedza powoli trawi mnie od wewnątrz.
Wielu rzeczy wolałabym nie wiedzieć... żyć dalej naiwnie wierząc, że wszystko jest takie jakie się wydaje. Ale nie jest. Czasem lepiej nie wiedzieć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz