Zostało mi cztery dni ferii. Całe dwa tygodnie spędziłam na wsi, u moich chrzestnych i uczę się do matury w pokoju mojego kuzyna, który skończył farmację i mam nadzieję, że aura tego pokoju pomaga mi w kompletowaniu mojej wiedzy.
Do matury dałam sobie spokój z wszelkimi ćwiczeniami i odchudzaniem. Od ponad półtora tygodnia żyję w imię zasady "nie siadaj do ksiązek z pustym żołądkiem". Od poniedziałku także przestałam się truć pigułkami. Czuję się póki co dobrze, choć na mojej twarzy widać już efekt działania burzy hormonów. Efekt wyznawania mojej zasady o nie siadaniu do książek na głodniaka także jest już wyraźnie widoczny. Obrosłam w tłuszczyk jak mors. Ale w sumie to narazie się tym za bardzo nie przejmuję. Jestem dumna bo zrobiłam naprawdę dużo i świetnie się z tym czuję. Po maturze będę miała najdłuższe wakacje życia i wtedy właśnie zamierzam zejść do 45 kg. I zrobię to. I utrzymam tą wagę, a w październiku będę szczupłą i piękną, choć nadal niską studentką pierwszego roku wydziału lekarskiego :D
Mam też wiele innych planów ale nie mam siły dzisiaj pisać, bo jutro o 9.30 znów zaczynam naukę.
Zresztą muszę się częściej tu pojawiać bo brakuje mi uzewnętrzniania się na blogu.
Bosz! 45 kilo? To ile Ty masz wzrostu 1,50? A i życzę powodzenia na maturze.
OdpowiedzUsuń-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
158 cm
UsuńI jak ważyłam 48 kg to czułam się IDEALNIE. znów chcę się tak czuć. Zresztą, ja to mam hopsla na punkcie wagi i wyglądu.
Pewne zaburzenia całe życie dają o sobie znać