środa, 14 grudnia 2011

Zaczynam się denerwować bo paczki zamówione już ponad tydzień temu dla Dziadka, Heleny, Johannesa i Taty, nadal nie doszły. Jadę do dziadków już w piątek więc jeśli nie dojdą do jutra to zacznę jeść ścianę z nerwów.
Do tego wszystkiego rozłożyło mnie na łopatki. Kaszle, kicham, mam gorączkę i boli mnie każda pojedyncza kostka... Trochę odebrało mi to mojej świątecznej energii ale nie poddałam się i wciąż czekam na wyjazd i na Wigilie. 


 No i właśnie się wyjaśniło. Że wysłano prezenty na zły adres, to znaczy mój poprzedni adres. Zaraz się rozpłaczę... To oznacza, że muszę być w Bytomiu w piątek już ok. 17. Szlag mnie trafi. Bo pierwotnie zakładaliśmy, że wyjedziemy dopiero ok. 20. Właśnie mój duch świąteczny zaczął mnie denerwować!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz