wtorek, 19 lutego 2013

Is it friday yet?

Jestem zmęczona. Nie miałam w tym tygodniu weekendu. Okazuje się, że jestem jak pogotowie. Z tym, że na pogotowiu ma się określone zmiany i dyżury, a ja po prostu mam być dyspozycyjną 24h na dobę. I w ten sposób zaraz po moim dniu zakupowym, który miał być zakończony wieczornym treningiem, poszłam do pracy na 20:00. Na drugi dzień w niedzielę miałam zaplanowane domowe spa, żeby trochę się odprężyć przy ulubionym serialu. Ale o 10 rano zadzwonił telefon i wylądowałam w pracy na 16:00. 
I tyle z mojego weekendu.
Dzisiaj będzie siódmy dzień z rzędu kiedy idę do pracy, a tu dopiero wtorek. Nie wiem jak dotrzymam do piątku, na prawdę nie wiem.
Za to sobotnie zakupy były udane. Kupiłam według planu matę do ćwiczeń. Taką słodką, w kolorze oranżadki. Za butami do ćwiczeń rozglądałam się, ale nie znalazłam takich, które odpowiadałyby wymogom moich stóp. Ostatecznie po wielu przymiarkach firmowych butów po 50-80 euro skończyłam z biało-srebrno-różowymi butami sportowymi z Aldi'ego za 10 euro. Najbardziej pasowały do mojej stopy, nie były za duże, ani za małe i przede wszystkim nie obciskały pięty, tak jak robiły to np. wszystkie reeboki jakie przymierzałam. W sumie traktuje te buty jako przejściowe, bo tak czy siak zamierzam kupić jakieś lepsze, aczkolwiek na początek mogą być. Zwłaszcza, że naprawdę dobrze się w nich ćwiczy. A poza tym kupiłam sobie i siostrze nowe spodenki do ćwiczeń. Moje są różowe. 

Jeju, jak to czytam to wyjdzie, że jestem jakąś pink ladies, ale to nie tak. Nie mam nic do różowego, ale nie jest to mój ulubiony kolor. Po prostu kiedyś zakładałam do ćwiczeń byle co, a od kiedy ćwiczę regularnie z E.Chodakowską, bardziej przywiązuje wagę do tego, żeby ładnie wyglądać podczas ćwiczeń, nawet jeśli tylko ja siebie widzę. To jak wyglądam podczas ćwiczeń o dziwo wpływa na to jak się podczas nich czuję. I powolutku zamierzam skompletować sobie sportową część mojej szafy, ale jako, że ubrania sportowe do najtańszych nie należą, to wezmę to sobie na spokojnie.
Nie znalazłam niestety formy do tarty. Chodziłam, szukałam, ale wszędzie były tylko metalowe albo sylikonowe. A ja chcę białą, ceramiczną o wymiarach pomiędzy 24-26 cm średnicy. Zamiast tego za to znalazłam 4 kokilki do creme brulee i sufletów na promocji, więc odłożyłam pieczenie tarty na inny termin i postanowiłam w czwartek zrobić Crème brûlée (pierwszy raz sama). Zobaczymy co z tego będzie. Rozglądałam się także za zeszytem w którym mogłabym zapisywać swoje ulubione przepisy, ale niestety, nie znalazłam takowego. Może jestem zbyt wybredna, ale przecież nie potrzebuję tego na "już" więc mogę jeszcze poszukać kiedyś przy okazji. 

Chyba dorastam jako kobieta, bo jeszcze do niedawna było dla mnie nieistotne co noszę pod bluzką i spodniami (chyba, że w planach był jakiś romantyczny weekend z chłopakiem), ale z tych zakupów wróciłam z nowymi elementami bielizny i o dziwo kupowanie jej, wybieranie i przemierzanie sprawiło mi naprawdę wielką przyjemność! Nie wspominając o tym, że to na prawdę poprawiło mi humor i pozwoliło na chwilę zapomnieć o wszystkim co zapląta mi głowę. Tak więc oficjalnie - kobiecość we mnie dojrzewa. Kto wie, może w końcu polubię też depilacje i przestanę tego traktować jako ZŁO KONIECZNE. 
A swoją drogą w temacie bieliźnianym - jak patrze na Aniołki VS to mam ochotę wyć z zachwytu. Uwielbiam tą firmę, te pokazy, te modelki. Wielbię piękno pod każdym względem, a to co widać na pokazach tej firmy to nic innego jak czyste, niczym niezmącone piękno. I Miranda Kerr, która jak dla mnie jest jeszcze piękniejsza po urodzeniu dziecka. Orlando, Ty głupcze! Nie powinieneś jej wypuszczać z ramion ani na sekundę!

A tu obiecane zdjęcia zdobyczy karnawałowych moich i mojej rodziny. Tadaaaaaam. 
Dzień pierwszy:

Dzień drugi:

9 komentarzy:

  1. O! Ja też dorosłam do tego, że ładna bielizna pod najgrubszym swetrem to poprawiacz samopoczucia, nawet, jeśli nikt tego nie widzi. :) I ostatnio zawzięłam się i skompletowałam sobie nowy strój sportowy - myślałam nad nim kilka miesięcy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zaczynam kompletować ten właśnie strój. póki co mam biustonosz, spodenki i buty. teraz pora na jakieś topy i długie dresy :)

      Usuń
  2. ale nie tylko kobiety lubią mieć ładną bieliznę, faceci też lubią ładne, firmowe majtki :) chociaż nikt ich nie widzi ale lepiej jest mieć majtki od Calvina niż jakieś z targu :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mojego doświadczenia wynika niestety, że facetom to obojętne.. aczkolwiek doświadczenia zbyt dużego nie mam :)

      Usuń
  3. Oj to pracowity tydzień masz... Ale przynajmniej więcej kaski zarobisz :)
    Co do aniołków VS to oczywiście są bardzo atrakcyjne, choć jak dla mnie trochę przesłodzone, takie lalki.
    Miranda Kerr zdecydowanie najbardziej efektowna z nich wszystkich, zgadzam się, że wypiękniała po urodzeniu dziecka, stała się taka bardziej kobieca i twarz jej się zmieniła. Z kolei nie mogę zrozumieć fenomenu Adriany Limy. Ona z kolei zdecydowanie straciła na wyglądzie po urodzeniu dziecka, a figurę ma i miała trochę nieproporcjonalną. Poza tym jej twarz do mnie nie przemawia, no ale każdy ma inny gust :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja generalnie też uważalam zawsze, że są słodkie i wgl jak barbie ale z drugiej strony to właśnie urok tej marki. Modelki są przesłodkie, bielizna urocza choć seksowna i właśnie w sumie całość taka do schrupania :)
      I fakt, Lima jest taka troche... lipna :) ale generalnie to trochę jak festiwal słodkości i piękna :)
      A Miranda ma boskie ciało...

      Usuń
  4. Tak samo jak Ty kompletuję ubrania sportowe, gdyż uderzam na siłownię i chcę by każdemu facetowi po koli gały wylazły na mój widok :D
    A co do bielizny, kobieta lepiej się czuje, gdy ma na sobie coś ładnego, dobranego,seksownego. Inny nastrój ;)
    Kocham pokazy i modelki VS- widzialam wszystkie i nawet próbowałam ich ćwiczeń ze strony VSX :)Polecam !
    Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki, byś wreeszcie odpoczęła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. marzenia trzeba spełniac, no chyba, że to nie marzenia. bo gdyby były marzeniami to robilibysmy wszystko, żeby je osiągnąc, a czas przecież i tak upłynie:)

    osobiscie weekendów nie mam prawie wcale...;] jak sie zdarzy jakiś raz na miesiąc albo jakis wolny dzień czasem w środku tygodnia to święto! ale nie narzekam;]

    Ewka niech nas zmotywuje, musze jakos wyglądac w tej Brazylii:)

    OdpowiedzUsuń