Oprócz tego w tym roku postanowiłam wspomóc gospodarkę Niemiecką i kupiłam dwa prezenty Walentynkowe. Największe pudła Rafaello jakie znalazłam. I mimo, że ja nie oczekuję niczego od tego dnia, to płacąc przy kasie zrobiło mi się jakoś tak miło. To pewnie moja nieodparta ochota na uszczęśliwianie wszystkich wkoło podczas gdy mi źle. Za ten altruizm powinno się zamykać w pokoju bez klamek. Albo blokować karty płatnicze.
Nie lubię róż. Nie lubię nawet za bardzo czerwonego koloru. Lubię konwalie i piwonie. Co nie zmienia faktu, że gdybym dostała coś takiego, takiego, takiego lub takiego:
...zapewne zapomniałabym na chwilę o swoich uprzedzeniach różanych. Albo po prostu połknęłabym własny język z wrażenia. Jedno albo drugie, albo oba naraz :)
W końcu ktoś napisał przewodnik po Walentynkach mówiący o tym, co każdy myśli, ale nie każdy ma odwagę napisać lub powiedzieć. |
Moja herbata się zaparzyła, tortille śniadaniową pochłonęłam i nie pozostaje mi nic innego jak wrócić do łóżka, włączyć jakiś film (i zasnąć) tylko po to by na 17 iść do pracy. Jupijajeja.
Tak więc po tych krótkich miłosnych fajerwerkach wracam gdzie moje miejsce, czyli do strefy "no love".
Ps: Macie w swoim mieście Starbucks? Na ich facebook'owym fanpage'u jest anons, że ktokolwiek zamówi kawę i pocałuję swoją drugą połówkę przy kasie, drugą kawę dostanie za darmo. Fajny sposób na promocję dla firmy, i jeszcze fajniejszy dla studentów do oszczędzenia... nie żeby którykolwiek musiał to robić ;)
A WAM WSZYSTKIM ŻYCZĘ SZALONEJ, PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI, bo nawet ja - zagorzała anty fanka Walentynek i wszystkiego co tandetne - wiem, że WALENTYNKOWE PREZENTY I GESTY - tandetne, oryginalne, kupione, czy własnoręcznie wykonane - TO NIE MA ZNACZENIA, bo jeśli płyną z głębi serca to zamknijcie oczy, ugryźcie się w język zanim skrytykujecie (czego ja nigdy nie potrafiłam zrobić) i po prostu UKOCHAJCIE. Bo nie ma nic lepszego niż świadomość, że ktoś nas kocha.
Puk, puk? Jak tam w strefie no-love? Dobrze, że wyszłaś chociaż na chwilę.
OdpowiedzUsuńDla mnie Walentynki to okazja do tego, żeby kupić truskawki na promocji, bezy i zrobić przeuroczy deser i podarować kartkę z listem w środku mojemu ukochanemu.
I tak uważam, że wszyscy powinniśmy się kochać w dzień powszedni, a już najbardziej siebie. :)
Pozdrawiam z fall-in-love-zone! :*
Oh szalona! Oby Twe zakochanie trwało jak najdłużej!
UsuńMIŁOŚCI W WALENTYNKI I KAŻDEGO DNIA! :)
A u mnie w strefie no-love o dziwo dzisiaj bardzo walentynkowo :)
Kurcze, ja w ogóle nie przepadam za ciętymi kwiatami, ale na widok takiego bukietu to bym chyba zaniemówiła. I o dziwo powiem Ci, że ja też w tym roku w taki czy śmaki sposób obchodzę watelenie tynków. Znaczy ja dostałam wino, a mój whiskey. Każdemu wg potrzeb ;) a poza tym - dzień jak co dzień.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - taki bukiet to jest COŚ co każda z nas powinna RAZ przynajmniej dostać. A wiedz, że też nie lubię kwiatów ciętych.
UsuńMiłości Tofka, miłości codziennie :*
ja jakoś nie przepadam za walentynkami, uważa że jak kogoś się kocha to można okazywać to uczucie codziennie i nie potrzeba tego jednego dnia żeby dać drugiej osobie róże czy zabrać na kolacje. W tym roku moją "walentynką" była wyłącznie moja mama :)
OdpowiedzUsuńdokładnie to napisałam wyżej z tym, że z damskiej perspektywy :)
UsuńJa też jakoś szczególnie nie obchodzę Walentynek:)
OdpowiedzUsuńAle miło jest sprawić komuś przyjemność i dać coś słodkiego albo powiedzieć miłe słowo :)
Choć masz rację, kocha się cały rok, nie tylko 14 lutego.
co nie zmienia faktu, że mimo dość komercyjnej obwódki walentynki mogą być miłym dniem :)
Usuń