środa, 13 czerwca 2012

NEVER SAY NEVER


„Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek zdecyduję się na tak kategoryczny krok. I tak naprawdę to do końca nie jestem przekonana. Zresztą pewnie nigdy nie będę. I nadal nie podjęłam żadnej konkretnej decyzji. I podobnie - pewnie nigdy nie będzie ona konkretna i ostateczna. Przynajmniej dopóki nie wpakuję swojego wielgaśnego tyłka do busa firmy zajmującej się przeprowadzkami.
Ale co to za kategoryczny krok ? Wyprowadzam się. Znów. Tym razem nie o 100 km, jak wtedy gdy zostawiłam dom rodzinny dla Krakowa, ani nie 4, 5 czy 7 km kiedy to szukałam odpowiedniego mieszkania w Krakowie przeprowadzając się co pół roku. Wyjeżdżam ponad 1000 km, do Niemiec, żeby tam zamieszkać, nauczyć się języka i przede wszystkim nauczyć się żyć.”
Napisałam ten wstęp kilkanaście dni temu, kiedy jeszcze decyzje nie były podjęte, i kiedy dryfowałam swobodnie pomiędzy Niemcami, a Polską, życiem tam i tutaj. Teraz już nie dryfuję. Zbieram się powoli do drogi. Wstępne terminy już zabukowane. Dzień przeprowadzki, wcześniej wyjazd, przeprowadzka rodziców i potem mój dojazd do nich. 
Mam taki mętlik w głowie, że czasem mam wrażenie, że ludzie dziwnie na mnie patrzą, tak jakby wiedzieli o czym myślę. 
Mam tyle pytań. Większość bez odpowiedzi. 

Uczę się niemieckiego. Średnio 2 godziny dziennie. Ale stopniowo zwiększam ten czas. I już wcale nie uważam, że niemiecki to choroba gardła. Język jak język. Wszelkie uprzedzenia musiałam pokonać przy którejś godzinie z rzędu, bo ileż można się krzywić :)

Zamówiłam moją pierwszą własną anglojęzyczną książkę. Nic ambitnego, mój dziecięcy hit. Pierwszy tom sagi : Harry Potter and the Philosopher's Stone.
Staram się spełniać plan o czytaniu książek po maturze, zacznę od tego. Chcę skończyć tą sagę, tym razem po angielsku, a potem zabrać się za jakiś dramat, albo romansidło - już po polsku :) 

Równocześnie wałkuję wymagania obcokrajowca pretendującego do bycia studentem w Niemczech. Wszędzie piszą inaczej i tak naprawdę to chyba dowiem się jak to faktycznie wygląda jak pojadę na Uniwersytet w Kolonii i osobiście zapytam...........................
Te kropeczki to wynik tego, że uświadomiłam sobie, że zanim będę w stanie płynnie spytać o tak skomplikowaną informację to minie jeszcze sporoooo czasu... 
Ale dla chcącego nic trudnego, prawda? 

I z pełną odpowiedzialnością mówię : NIGDY NIE MÓW NIGDY. Od kiedy miałam 6 lat, regularnie powtarzałam, że NIGDY nie wyprowadzę się do Niemiec. A masz Ci babo los, teraz sama podjęłam taką decyzję.
Los lubi nam płatać figle, teraz mając dziewiętnaście lat widzę to w końcu jasno i wyraźnie.

Ps: Dziś ani słowa o moim związku, bo póki co to nawet nie wiem co miałabym napisać. Jestem w tym dziwnym miejscu, w którym nie wie się na czym się stoi. Nie polecam.