środa, 20 marca 2013

Misz masz pochorobowy.

Przepraszam, że w sobotę nie dodałam czwartej części "Be careful...". Od czwartku do poniedziałku leżałam plackiem w łóżku i modliłam się o apokalipsę, żeby moja grypa jelitowa się skończyła. Nie mogłam jeść, nie miałam siły wstać z łóżka, nie wspominając o takich skomplikowanych czynnościach jak pisanie bloga. W tą sobotę na pewno dodam kolejny part. Musze też wrócić na pokład z "Celebrate breakfast", ale to dopiero od soboty bo póki co moje śniadania są raczej jałowe, przez wzgląd na mój delikatny przewód pokarmowy po jelitówce. 

Nienawidzę chorować. To totalnie wybija mnie z rytmu. W czwartek poszłam do pracy. Z gorączką 38 stopni. Myślałam, że pozabijam dzieci. Byłam tak zamroczona, że zdarzyło mi się nawet powiedzieć do nich po polsku "Jezus Maria ile razy mam wam to powtarzać!". Ale był to wynik gorączki. Swoją drogą trzeba było widzieć ich miny. Myślały chyba, że je przeklinam bo były przerażone.
W międzyczasie usłyszałam od 14 letniej koleżanki Celine, że wyglądam jak 12 latka, co tylko skomentowałam pod nosem do siebie, że wolę wyglądać jak 12 latka mając 20 lat niż być wymalowaną dość nieodpowiednio do wieku (jeśli wiecie o czym mówię) 14-latką, która wygląda na 20 lat i przez wzgląd na właśnie dojrzały wygląd jest idolem mojej 11 latki (co nie zmienia faktu, że dziewczyna choć ładna to głupia jak stodoła! -  nie uwłaczając stodole). Zresztą na swoją obronę mam fakt, że miałam 38 stopni gorączki, byłam w dresach i rozciągniętej bluzie, bez makijażu, i bez brwi i rzęs (tzn mialam i brwi i rzęsy, ale blond, czyli swoje naturalne, na których henna już niestety wypłowiała). Moje blond brwi, przy blado-szarej twarzy tworzyły iście wampirzy efekt - i to nie wampirzy w stylu olśniewającej Belli ze Zmierzchu, tylko raczej przerażający martwy wygląd. Ale raczej w tamtym momencie nie dbałam o to. Dbałam o to, żeby raz na 5 minut usiąść bo kręciło mi się w głowie i żeby pić dużo wody bo balansowałam na granicy odwodnienia. Ale było minęło :)
Potem uśpiłam jedną z nich, poszłam do dwóch najstarszych zwrócić uwagę, że czas do łóżek (o dziwo posłuchały), po czym poszłam do Corinne (7 lat) na łóżko piętrowe i uśpiłam ją i siebie przy okazji. I spałyśmy razem do 22 kiedy to obudził mnie ból brzucha i zeszłam na dół, czekać na szefa i modlić się, żeby mi przeszło. 

Ale nie przeszło. I nie przechodziło aż do poniedziałku. Ale wczoraj było już lepiej więc poszłam do pracy. A dzisiaj małymi krokami wracam do treningów, bo nie mogę się aż tak zaniedbywać. 
Natomiast u mnie w pracy jeszcze tylko wirusa eboli brakuje. Z mojej kochanej czwórki dwie zdychały wczoraj. Według moich domysłów dzisiaj dobije do nich najmłodsza. I wtedy na polu bitwy z bakteriami i wirusami pozostaniemy tylko ja i 9-letnia Emily. Ale czego ja się spodziewałam pracując z dziećmi? Albo inaczej, może powinnam nazwać je od razu po imieniu - chodzącymi nosicielami zarazy.

Nic nie piekłam, nic nie gotowałam od 2 tygodni już. HALO! Co się dzieje? Ale w ten weekend wracam na pokład. Wracam też do oszczędzania, bo przez spełnienie marzenia siostry (i obietnicy jej danej) całkiem się spłukałam i otworzyłam moją magiczną skarbonkę... A podczas chorowania poprawiłam sobie humor kupując sobie 3 pary butów (w tym dwie całkowicie nie praktyczne ale piękne) i szalejąc na wyprzedaży online Mango... i w ten sposób najprawdopodobniej moje przychody w tym miesiącu będą zdecydowanie mniejsze niż... "wychody" "odchody" "rozchody"... nie znam się na ekonomicznych terminach ;) Zwłaszcza, że w przyszłym miesiącu jadę do Polski na tydzień urlopu, plus w tym miesiącu odpadają mi święta. A w dodatku na horyzoncie (za 15 dni) moje 20 urodziny więc muszę kupić sobie jakiś ładny prezent, nie wspominając o tym, że chcę ugotować obiad na swoje urodziny dla rodziny i chciałabym też coś zrobić fajnego z okazji urodzin... :) I chciałabym też pójść na jakieś zakupy w Polsce. Plus dochodzi kupienie prezentu Babci i Dziadkowi, bo przecież nie nawiedzę ich z pustymi rękami. O rany. Wszystko fajnie brzmi, ale skąd wziąć na to pieniądze?! 

6 komentarzy:

  1. Mi 2 wypada za 2 miesiące i nie mam żadnych planów jak ją uczcić, myślałem nad jakąś fajną wycieczką ale w biurach podróży nie ma nic ciekawego.

    Trzymam kciuki za twoje postanowienia w jedzeniu/gotowaniu/oszczędzaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe! Widzę, że w cudownie wiosenny marzec choroba nikogo nie oszczędziła. Też dogorywałam :)

    Ach! 20 urodziny... kiedy to było ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam straszną depresję przechodząc w zeszłym roku przez 20 urodziny. To juz koniec bycia nastolatką. :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tak samo chorowałam... To najgorsze, co może być, człowiek do niczego jest... Jeszcze gorzej, jak wszystkie obowiązki czekają a plany legną w gruzach...
    Mam nadzieję,że już czujesz się lepiej, życzę Ci dużo zdrowia i pozytywnej energii , której ost i mi brakowało.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Whenever you're expecting to get out of household there's finally
    someone, is affected with you're thinking about a method to consider very much floor space with the food prep, I've found you will find great for toaster
    oven cookers may even going to get the need through, however they are conjointly touring ask mainly because can easily find a yard not so much real estate.
    Created with beautiful colors as well as schedules,
    resulted in a designated is going to conjure specific correspondence in your after that banquet.
    Moments actions top. Pizza pie Divider For low-priced
    present idea, look at a garlic bread used vinyl cutter.

    my web blog toaster oven reviews

    OdpowiedzUsuń